Wielkanoc w Szwecji

Wielkanoc w Szwecji

słąwek szwecja

Prosto z Mistrzostw Polski w długodystansowym biegu na orientację nasi Juniorzy czyli ja, Marcin, Jasiek, Michał, oraz Ola wraz z Pauliną, Sławkiem, Tadziem Piłkowskim oraz Anią Morawską pojechaliśmy na długo wyczekiwany obóz do Szwecji. zaraz po tym jak zjechaliśmy z promu udaliśmy się na pierwszy trening w okolice Jämjö, jakieś 20 minut drogi na północ od karlskrony. trening był krótki ale trudny, więc cieszył nas wszystkich fakt, że mimo iż biegaliśmy pierwszy raz tym terenie nikt nie zrobił większego błędu. Po treningu zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do Kalmaru, gdzie w domku klubowym klubu Kalmar OK mieliśmy spędzić najbliższe 7 dni. Domek był bardzo fajny, było w nim wszystko czego potrzeba orientaliście (dwie sauny, dwie szatnie, prysznic z ciepłą wodą, mnóstwo map na ścianach, czasopisma o biegu na orientację, kuchnia). Tak więc nie pozostało nam nic innego jak przez najbliższe dni szlifować swoje umiejętności techniczne w trudnych, wymagających zarówno koordynacji ruchowej, siły oraz ciągłego kontrolowania pozycji na mapie terenach oraz na dokładnych mapach ( a jednak udało się znaleźć dwa błędy mapiarzy 🙂 ). Dzięki Sławkowi i Tadziowi którzy nieraz siedzieli do późna w nocy rysując trasy i opisy, a przed treningiem rozstawiali nam punkty, większość treningów biegaliśmy tak jakby to były zawody. Po pięciu dniach przyszedł czas na sprawdzian podczas dwóch regionalnych zawodów. Co ciekawe były to zawody które nawet nie miały konkretnej nazwy, poza nazwą klubu który je organizował, i pomimo to było na nich 300 osób w sobotę i 500 w poniedziałek, a parametry tras były znane około półtorej tygodnia przed zawodami. Odnośnie samego biegu, teren był bardzo podobny do tego w jakim biegaliśmy poprzednie treningi, z tą różnicą, że tutaj była prędkość startowa i nawet jeżeli nie była ona taka jak na Mazowszu to na pewno była większa niż na treningach, co skutkowało trochę mniej wydajnym czytaniem mapy oraz w moim przypadku pierwszej w Szwecji „amby”, (czyli na tyle dużego błędu, że przez 13 minut nie wiedziałem gdzie jestem, a byłem 200 metrów od punktu.). Jednak jak na pierwsze zawody w Szwecji nasza ekipa poradziła sobie całkiem nieźle, pod tymi linkami  znajdują się strony na których są wyniki z zawodów w sobotę, a tutaj z  poniedziałku.  Wszystkie mapy z trasami na których biegaliśmy treningi są w polskiej bazie map doma można je obejrzeć klikając tutaj. Po powrocie do domku klubowego po poniedziałkowych zawodach szybko zabraliśmy się za gotowanie ostatniego wspólnego obiadu oraz sprzątanie całego domku klubowego. Po zjedzeniu, dwukrotnym umyciu podłóg, wysprzątaniu dokładnie domku, napisaniu kartki z podziękowaniami za gościnę byliśmy gotowi do drogi. Do Karlskrony przyjechaliśmy około  dwie godziny przed wypłynięciem promu więc wykorzystaliśmy ten czas na analizę biegu z tego dnia. Na promie Sławek z Tadziem dostali od nas drobny upominek za to, że mieliśmy tak profesjonalnie przygotowane przez nich treningi. Rano jeszcze wpadliśmy na małe śniadanie do państwa Morawskich a potem prosto do Krakowa. Niestety nie obyło się bez kontuzji, w środę na popołudniowym treningu Michał skręcił kostkę przez co aż do sobotnich zawodów nie mógł brać udziału w treningach. Jednakże pomimo urazu Garbatego wyjazd był bardzo udany, wszyscy zyskaliśmy bardzo dużo nowych doświadczeń, zrobiliśmy kilka naprawdę dobrych treningów z których wyciągneliśmy dużo wniosków po przeanalizowaniu ich. Obóz naprawdę dużo nam dał pod kątem nawigowania w lesie i wszystkich umiejętności z tym związanych.

jasiek szwecja

Poniżej jest jeszcze link do galerii zdjęc z aparatu Jaśka

zdjęcia

Dodaj komentarz